Umowa społeczna
Oświecenie przyniosło zmianę paradygmatu, także na gruncie prawa. Tracił na znaczeniu kontekst religijny, PRAWO WIECZNE i wyprowadzone z niego PRAWO NATURALNE. Zaczęto uważać, że prawo powinno być stanowione przez ludzi w ramach UMOWY SPOŁECZNEJ.
Zaczęło się w Anglii. Jakichś początek miał miejsce podczas pierwszej rewolucji, a w sumie wojny domowej w Anglii w latach w latach 1641 do 1651. Ta wojna miała również kontekst religijny i była pewną wyspiarską kontynuacją kontynentalnej wojny trzydziestoletniej.
Ta angielska wojna dała podstawy dla rewolucji zwanej chwalebną, gdy parlament bezkrwawo usnął króla i ogłoszono Deklarację Praw w 1689 roku. Anglia stała się pierwszą na świecie monarchią PARLAMENTARNĄ. To był kompletny przewrót w rządzeniu państwem w oparciu o progresywną, na owe czasy, umowę społeczną.
Ważną postacią, dzięki której doszło do tak ważnego przewrotu był Thomas Hobbes. On żył podczas krwawej wojny domowej i to wpłynęło na jego poglądy, a także na sformułowanie koncepcji umowy społecznej.
Hobbes wychodzi od jednostki. Stawia hipotezę, że ludzie w stanie pierwotnej natury są źli, a raczej STRACHLIWI, boją się innych ludzi, sąsiadów. Reakcją obronną człowieka jest obrona poprzez napaść i zabijanie. Tak reagują w obliczu strachu przed innym. Można to nazwać „prawem natury”, ale są to impulsy, reakcje, odczucia, które mają doprowadzić do PRZEŻYCIA.
W stanie natury ludzie są równi, bo każdy może ze strachu zabić każdego. To jednak jest męczące i niebezpieczne. Ludzie jednak wpadają na pomysł rozwiązania tego problemu. Postanawiają zawrzeć KONTRAKT, czyli umowę społeczną, która obowiązywać będzie wszystkich. Tak właśnie powstaje PAŃSTWO.
Wybierany jest władca-suweren, który ma prawo dysponować wszystkim, ma prawo do każdej decyzji. Chodzi o zaprowadzenie pokoju miedzy ludźmi. Ustanawiane jest PRAWO, sankcje karne za zabijanie. Państwo ma chronić. Ludzie są winni lojalność wobec władzy-suwerena, ale jeżeli ten suweren zostanie obalony, to należy być lojalnym nowemu władcy-suwerenowi. Hobbes to teoretyk władzy absolutnej, ale opartej o umowę społeczną. To był olbrzymi postęp.
Kolejny krok uczynił John Locke. Użył aparatu pojęciowego Hobbesa, ale zastosował język święcki. Jego koncepcja była całkowitą opozycją do rozwiązań Hobbesa. Locke zaczął podobnie, od pierwotnego stanu natury i życia jednostkowego człowieka. Żyje on jednak, nie w strachu, spokojnie i harmonijnie z innymi. Potrzebuje jednak większych terytoriów.
Taki człowiek, nie ze strachu, ale dla WYGODY zawiera umowę społeczną. Jej celem jest obrona: życia, wolności i własności. Nie dają jednak nikomu władzy nieograniczonej. Dokonują aportów części własności. Aby to uczynić muszą posiadać własność. Locke definiuje dualne pochodzenie własności, z pierwotnego zawłaszczenia ziemi i z pracy na ziemi. Umowa społeczna, wedle Locke, ma charakter SPÓŁKI. Uczestniczą jednak wyłącznie posiadacze, a nie biedni. Państwo zabezpiecza tę własność.
Wrogiem dla Locke jest monarchia absolutna. Dla Hobbesa zła była rewolucja. Locke jest za podziałem władzy. Dzieli ją podobnie, ale jednak inaczej, niż obecnie znany trójpodział władzy. Konieczna jest owszem ustawodawcza i wykonawcza. Trzecia władza jednak zaskakuje, Locke nazywa ją federatywną, prowadzącą politykę zagraniczną. Sądy należą do władcy.
Kluczową dla Locke jest rola parlamentu. On głównie stanowi o podatkach, dopiero potem tworzy ustawy. Parlament ma też prawo do oporu wobec władcy, gdy król chce rozwiązać parlament jako instytucję, albo ignoruje ustawy parlamentu. Trzeci przypadek oporu wobec władcy może nastąpić, gdy król dokonuje zdrady na rzecz innego kraju, szczególnie jak władca przejdzie na katolicyzm. Locke nie poważał katolicyzmu i papistów. Nawet głosił TOLERANCJĘ tylko dla protestantów z wyłączeniem ateistów i katolików.
John Locke uczynił bezpośredni krok w kierunku monarchii parlamentarnej. Można to sprowadzić do czterech kluczowych podstaw. Pierwsza, to umowa społeczna powinna przyjąć formę KONSTYTUCJI. Druga, to deklaracja RZĄDY PRAWA, a nie siły. Trzecia to zasada, że władza należy do całej wspólnoty, a dla rządu są wybrane prerogatywy. I wreszcie czwarta podstawa, to: wolność wypowiedzi, zrzeszania się i prowadzenia działalności gospodarczej. To już całkiem przypomina współczesność. John Locke proklamował tą koncepcję w 1688 roku.
Anglia może być dumna z Johna Locke, ale jak to w życiu bywa, nie ma postaci idealnej. John Locke parał się pośrednictwem w handlu niewolnikami. Na pocieszenie należy wspomnieć, że Locke miał takich kontynuatorów, jak: David Hume, John Smith, John Stuart Mill.
Koncepcje umowy społecznej powstawały także na kontynencie. Nie sposób nie wspomnieć o jej dwóch autorach. Monteskiusz i Jan Jakub Rousseau, to wielcy przedstawiciele teorii umów społecznych.
Monteskiusz, wprost inspirując się Johnem Locke, stworzył koncepcję trójpodziału władz, jaką znamy współcześnie, z podziałem na: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Wyłożył to w swoim pomnikowym dziele O duchu praw, w 1748, 60 lat po Johnie Locke. Wzorował się na nim, był też anglofilem.
Monteskiusz twierdził, że każde społeczeństwo jest inne. To zależy zaś od warunków fizycznych, w tym klimatu i ukształtowania terenu. Ważne są kwestie moralne, takie jak: religia, zwyczaje, światopogląd. Dlatego nie można stworzyć UNIWERSALNEGO ustroju. Można jedynie go polepszać, dopasowywać, ale on może się także degenerować.
Co ciekawe, Monteskiusz nie wierzył w ustrój demokratyczny, ponieważ nie wierzył w istnienie równości. Postulował monarchię. Jest najlepszą formą ustroju, o ile opiera się na: tradycji, honorze i prawie. Jeżeli tak nie jest, to monarchia przeradza się w despocję, jej przykładem jest monarchia absolutna Ludwika XIV we Francji.
Monarchia parlamentarna to optymalny ustój. W nim dwuizbowy parlament pełni ważną rolę. Jest wybierana izba niższa i wyższa złożona z arystokratów oznaczających się męstwem i honorem. Władza wykonawcza to oczywiście król i jego urzędnicy. Władzę sądową sprawować mają niezależne trybunały.
Relacje trzech władz muszą być zrównoważone i powinny się wzajemnie kontrolować. Król jednak ma prawo weta. Jest on święty i nietykalny, a odpowiedzialność za niego ponoszą … jego doradcy. Sędziów ograniczać mają krótkie kadencje, a król może stosować prawo łaski.
Monteskiusz, to z jednej strony konserwatysta, a z drugiej – arystokratyczny liberał. Był przecież arystokratą z urodzenia. Wiele założeń jego modelu ustroju, umowy społecznej przetrwało do dzisiaj. Najbardziej określenie „trójpodział władzy”, którego on nie użył. Jego progresywizm polegał na opowiedzeniu się za równouprawnieniem kobiet i mężczyzn, co było w tamtych czasach zgoła rewolucyjne. Także wywrotowe było sprzeciwianie się karze śmierci, która była standardem.
Całkiem inaczej zaprezentował model umowy społecznej Jan Jakub Rousseau. Są oczywiście podobieństwa wynikające z samego założenia umowy społecznej – KOMPROMISU głównych warstw społecznych.
To co kluczowe u Rousseau, to punkt wyjścia. To on zaproponował alternatywną etykę do teistycznej. W tym zakresie różnił się zatem od Kartezjusza, który etykę wywodził od Boga, którego istnienie jest bezwzględnie oczywiste. O ile koncepcje Kartezjusza w zakresie rozumu, metody poznania były czymś nowym, to jego koncepcje metafizyczne tkwiły mocno w tradycyjnym, teologicznym kontekście.
Rousseau postuluje zmianę, wychodzi od etyki. Pryncypialnie twierdzi, że działanie współczesnego człowieka jest ZŁE. Zaskakuje tym, że za zło oskarża szeroko rozumianą cywilizację. Konieczny jest przewrót w moralności. Potrzebny jest zaniechanie pożądliwości, dążenia do władzy, bo to wszystko nakręca przemoc. To ona jest podstawą okrucieństwa świata.
Zaskakujące jest spostrzeżenie i refleksja Rousseau. Otóż, wskazywał na wzorzec życia dzikich plemion, które nie wytwarzając zaawansowanych cywilizacji ocaliły pierwotną szczęśliwość życia. To dość naiwna konstatacja, ale Rousseau jej mocno bronił. Używał do tego obrazowej figury SZLACHETNEGO DZIKUSA. To on żyje dobrze pod względem moralnym, bo nie jest skażony cywilizacją.
Dobro jest związane z NATURĄ, a nie z cywilizacją. Można zauważyć, że to się wprost kłoci z postępowymi ideami Oświecenia, opartymi o rozum i rozwój. Ale Rousseau nie proponuje porzucenia cywilizacji i przeniesienia się wprost na łono natury. On proponuje coś innego: przeniesienie pierwotnych założeń moralnych człowieka na grunt istniejącej cywilizacji, chce zmienić kierunek rozwoju istniejącej cywilizacji na gruncie moralności i tak utworzyć dobrostan. Tak koncepcje Rousseau rymują się z Oświeceniem, ale jakoś pasują także do Romantyzmu, którego Rousseau był protoplastą.
Jakie to bliskie współczesnego myślenia ekologicznego. Zasady zrównoważonego rozwoju, które godzą cywilizację z czystą naturą. Rousseau powinien zostać honorowym patronem większości ruchów ekologicznych.
Zasada umowy społecznej stała się przełomem dla rozwoju prawa, konstytucjonalizmu. Takie koncepcje oparte są o umawianie się ludzi na coś. To zakłada KOMPROMIS. Jego osiąganie jest trudne, wymaga znacznych interpersonalnych i emocjonalnych kompetencji. Ważnym spostrzeżeniem jest to, że umowa społeczna nie miała źródła w prawie wiecznym – boskim. Oczywiście, były liczne odwołania się do Boga, ale sprawa zbawienia duszy nie była zasadniczym motywem. Kluczowa była regulacja stosunków społecznych. Nie mogło się to podobać klerowi, ale całe Oświecenie także się nie podobało.
Inaczej sprawę, a w zasadzie odwrotnie, potraktował Georg Friedrich Hegel. Ona także zajmował się państwem, jego podstawami, prawem. U Hegla szło tak: istnieje DUCH OBIEKTYWNY, jeden z trzech duchów, obok duchach subiektywnego i najwyższego – absolutnego. Duch obiektywny wytwarza: moralność, prawo, a na tej podstawie powstaje PAŃSTWO. To najwyższa forma życia zbiorowego. Locke wychodził od jednostki, Hegel zaś nadawał absolutny priorytet ogółowi. Taką drogę przebywa duch obiektywny i dochodzi do formy państwa. To taka ideowa droga – dialektycznego rozwoju. Co ciekawe, dla Locke i innych liberałów państwo było dla jednostki. Dla Hegla było całkiem odwrotnie. Prusy i nacjonalizm niemiecki miał się dobrze, gdy mógł się powoływać na Hegla. Prusy się rozwijały, ale w końcu upadły. Dla Hegla uzyskały nową formę dialektycznego rozwoju. Czy to była rzesza Bismarcka, potem Republika Weimarska, a potem … III rzesza? Dalej RFN i NRD i wreszcie zjednoczona Bundesrepublik. Wszystko się rozwija i podąża do doskonalszych form, także państwa. Na pewno? Hegel był w końcu idealistą.
Zmiany społeczne postępowały i nadal postępują. Korygowana jest zatem umowa społeczna. Chociaż trzeba zaznaczyć, że tak zwany Wolny Świat ma własne podstawy dla kształtowania umowy społecznej. One wynikają z tradycji greckiej, rzymskiej, oświeceniowej i wpływu chrześcijaństwa. W Azji, w Chinach jest jeszcze inaczej. Świat arabski umowę społeczną kształtuje w korespondencji do prawa bożego, szariatu. No i jest jeszcze ruskij mir, ale to już zupełna hybryda i pomieszanie wszystkiego.