Szczęście w etyce
Zagadnienie SZCZĘŚCIA stało się kluczowym w drugiej połowie XX wieku i przejawiało się pragnieniem i postulatem „prawa do szczęścia” dla każdego. Miało to zabarwienie cokolwiek hedonistyczne. Tą kwestią zajmowano się mocno w antyku. Zajmował się sprawą szczęścia Arystoteles. Napisał epokowe dzieło Etykę nikomachejską. Warto zapoznać się dokładniej ciągami implikacji, które skonstruował Arystoteles.
Myślenie etyczne należy rozpocząć od początku, a jest nim uzyskanie NAJWYŻSZEGO DOBRA przez człowieka, które powinno wynikać z PRAWDY. Ta zaś potrzebuje jakiejś MIARY. To miara słuszności życia, która wypracowuje jakichś żywy, empiryczny wzór dobrego i mądrego człowieka. Życie to proces stawania się.
Człowiek dobry i mądry, wedle Arystotelesa, powinien wyznaczyć sobie CELE. One są różnorodne. Są zatem cele niższe i wyższe, istnieje gradacja celów, swoisty łańcuch. Cel niższy jest ŚRODKIEM dla celu wyższego. Taka drabina celów powinna doprowadzić do celu NAJWYŻSZEGO, który nie jest już środkiem żadnego wyższego celu.
Takim najwyższym celem jest EUDAJMONIA. To znaczy współcześnie pełne SZCZĘŚCIE. W etyce Arystotelesa to cel najwyższy. Natomiast Arystoteles rozumiał to na dość oryginalny i ambitny sposób. Otóż, szczęście to DOSKONAŁOŚĆ JEDNOSTKI. Czyli człowiek uzyskuje szczęście wraz z osobistą doskonałością. Mocna sprawa. Ale to nie koniec…
Trzeba zadać teraz pytanie: czym jest doskonałość jednostki? Ona przejawia się w adekwatnym DZIAŁANIU człowieka. Można takie działanie prowadzić, jeżeli stosuje się zasady ROZUMU. To on jest osnową życia doskonałego człowieka i jego najdoskonalszym instrumentem.
Działalność rozumu koncentruje się na dwóch aktywnościach: POZNANIA i ŻYCIA konkretnego człowieka. Z tych dwóch spraw wynikają możliwe zalety człowieka.
Zalety te można nazwać CNOTAMI. Tak je właśnie nazywa Arystoteles. W tym kontekście, nie należy utożsamiać cnót z … wstrzemięźliwością seksualną. Arystoteles cnotami nazwał zestaw możliwych zalet człowieka.
Przykładowe cnoty to: mądrość, rozsądek, hojność, męstwo. Cnót jest tyle ile czynności konkretnego człowieka. Każdy czynność ma swoją cnotę. To nie są jakieś platońskie idee ogólne, teoretyczne byty, powszechniki. Układu cnót nie sposób zatem wydedukować a priori. Można ten system ustalić jedynie na podstawie empirycznej, doświadczenia każdego człowieka.
Każdy człowiek powinien odpowiednio zbalansować – odnaleźć odpowiedni ŚRODEK. On jest inny dla każdej czynności i osoby. Jak to rozumieć? To dość prosta sprawa. Jest na przykład hojność. Ona jest rozpięta pomiędzy skąpstwem a rozrzutnością. Gdzieś, pomiędzy tymi skrajnościami, jest ten właściwy środek. Podobnie z męstwem, ono jest rozpięte pomiędzy tchórzostwem a brawurą. Także trzeba sprawę wyważyć odnaleźć środek.
Tak przedstawia się najsłynniejsza z zasad etycznych Arystotelesa – ZASADA ZŁOTEGO ŚRODKA. Teraz jest wszystko jasne. Chociaż, to dość rozbudowany ciąg implikacji. Można go w skrócie przedstawić w postaci dwóch sekwencji, w której centralną rolę odgrywa szczęście. Oto ciąg pierwszy:
PRAWDA – MIARA - NAJWYŻSZE DOBRO - CELE – SZCZĘŚCIE.
Ciąg drugi:
SZCZĘŚCIE – DOSKONAŁOŚĆ JEDNOSTKI – ROZUMNE DZIAŁANIE – CNOTY – ZŁOTY ŚRODEK.
Aby pojąć definicję szczęście wedle Arystotelesa trzeba trzymać się tego 9-członowego ciągu: od prawdy do złotego środka. Szczęście jest nakazem, a nie przywilejem. To dość przewrotne, w kontekście XX-wiecznego, populistycznego postulatu „prawa do szczęścia”.
Trudno jednak uzyskać szczęście w życiu człowieka przeciwko siłom destrukcji tkwiącym w ISTNIENIU. W końcu życie indywidualne zakończy się katastrofą śmierci. Trudno jest uzyskać poczucie szczęścia w obliczu rozpadu i upadku.
Czy nie jest łatwiej uzyskać jakąś namiastkę szczęścia poprzez religijną nadzieję? Konieczną wówczas jest ekstrapolacja szczęścia w wieczność. I tak większość żyjących potraktowała szczęście, ufając religijnym przesłaniom, a nie szlachetnym zaleceniom Greka.
Arystoteles, jednak idealistycznie, snuje plan szczęścia na ziemi, na tym „łez padole”. To ambitne, ale i szlachetne przedsięwzięcie, skazane jednak na incydentalny i niepełny sukces. Szkoda.