wczytywanie strony...
Instytut Karpacki Baner Innowacyjna edukacja

Paradoks sceptyczny

Często słyszy się, że ktoś mówi, że jest realistą, że jest sceptykiem. Postawa sceptyczna jest popularna, wszak częściej się coś nie udaje, niż udaje. Jednakże na sceptycyzm trzeba popatrzeć bardziej metodycznie. Z jednej strony można analizować rodzaje sceptycyzmu, wedle Alfreda Ayera są 4 takie postawy. Ale ciekawe jest inne ujęcie sceptycyzmu…

Chodzi o zgodność nazwy-terminu (czyli języka) z rzeczywistością. Tak to w skrócie definiuje, jako opozycje nazwa-rzeczywistość.

Radykalny sceptycyzm kwestionuje ISTNIENIE JĘZYKA, ponieważ dowodzi, że język jest niemożliwy. Ściślej chodzi, że nie można językiem opisać rzeczywistości – co naprawdę jest. To jest mocne i bardzo pesymistyczne.

Sceptyk nie uznaje wyjaśniania danego terminu innym terminem, bo sceptyk pyta o ten inny termin. Pyta: co go wyjaśnia? A wyjaśnia go znowu jakichś inny termin.  Powstaje REGRES, błędne koło. Na tym polega PARADOKS. To jego radykalna forma. Paradoks podważa znaczenie języka.

David Hume i Ludwig Wittgenstein prezentują paradoks sceptyczny, czyli kwestionują, że A jest przyczyną B. Nie widzimy przyczyny, nie docieramy do niej a prioria posteriori, czyli przez ogólną ideę i w doświadczeniu. Aby rozwiązać paradoks, to trzeba wskazać fakt, który jest przyczyną skutku. Podobno nie ma takiego faktu w ogóle. To wynika z ograniczeń języka.

Ale, jakże to nie ma przyczyny, to że pomiędzy wystrzałem a naciśnięciem spustu? Wydaje się to oczywistą głupotą, przyczyna i skutek łączą się. To przecież podstawy naszego myślenia i działania. Coś jest jednak na rzeczy. Próbowano wyjaśniać na różne sposoby rzeczony paradoks sceptyczny.

Trzeba zacząć jednak od kontekstów, od wcześniejszych spraw. Zaczynamy od Davida Hume. On pierwszy przedstawił paradoks sceptyczny. Zaszokował twierdzeniem, że pomiędzy przyczyną a skutkiem nie ma bezpośredniego połączenia.

David Hume pisze: to nie ogień daje ciepło. To my siedząc przy ogniu odczuwamy ciepło. Ogień zatem nie jest przyczyną ciepła. To tylko nasze ciągłe odczuwanie ciepła przy ogniu, konstytuuje działanie ognia. Tak Hume rozrywa związek przyczyny i skutku, rozumianego przez nas dość schematycznie.

To prowokuje. Tak twierdził Saul Kripke. Uważał, że to także sprowokowało Wittgensteina.

To on sformułował znaczącą treść tezy 201: Paradoks nasz wygląda tak: Reguła nie może wyznaczać sposobu działania, gdyż każdy sposób działania daje się z nią uzgodnić. Czyli, wychodzi na to, że każda reguła, prawo, prawidłowość jest bez znaczenia. Każdy wynik meczu jest także bez znaczenia. Reguły, regulacje są bez znaczenia, bo ich wynik zawsze jest względny. Wszystko można tak zinterpretować, jak się chce.

Trzeba również znaleźć ten fakt, który rozstrzygnie paradoks z uwagi 201 Dociekań filozoficznych. Kripke nie zakłada żadnych ograniczeń. Owego faktu można szukać wszędzie. Można szukać go we własnym umyśle, będą to fakty mentalne, takie idee, jak twierdził John Locke. To jest jednak zawodne wedle Kripkego. Można dołożyć do tych faktów mentalnych dodać jeszcze „sens” tego faktu, jak proponował Frege. Ale sens jest także względny według Kripkego. Pozostaje „analiza dyspozycjonalna” dla odnalezienia tego brakującego faktu. To straszy, ale to proste. To taka dyspozycja, nakaz, aby rozłączyć działania sprzeczne wynikające z reguły. Czy intuicyjnie nie czujemy, że jesteśmy pełni dyspozycji? Ale i ta metoda jest zawodna poprzez swoją złożoność uwarunkowań.

Rozwiązaniem paradoksu sceptycznego jest tzw. ROZWIĄZANIE SCEPTYCZNE. Trzeba po prostu zmienić perspektywę. Nie trzeba szukać znaczeń wyrażeń (słów). Nie musi się szukać warunków prawdziwości znaczeń. To one generują paradoks sceptyczny. Ale jeżeli nie ma warunków prawdziwości znaczeń, to nie ma języka. To jednak prowadzi donikąd. Język przecież jest. Szukanie prawdziwości znaczeń słów prowadzi do paradoksu. Szukanie prawdy staje się przekleństwem. Jak z tego wybrnąć?

Jest rozwiązanie! Nowa perspektywa polega na szukaniu WARUNKÓW STWIERDZALNOŚCI wyrażeń – kiedy i jak można coś stwierdzić. To „paradoksalnie” proste rozwiązanie. Nie ma faktu prawdziwości znaczeń, słów, wyrażeń. Trzeba koncentrować się na stwierdzalności. Nie należy szukać prawdziwości, a trzeba koncentrować się na – stwierdzalności. Trzeba zarzucić warunki prawdziwości wyrażeń, reguł, itd.

Co zatem konstytuuje znaczenie słów, wyrażeń? Kiedy można coś stwierdzać? Kiedy można „stwierdzić”, że 2+2=4?

To UŻYCIE słów konstruuje ich znaczenie! To nie znaczenie słów konstruuje ich użycie. Nie ma jakiejś ukrytej „duszy słów”. To jest intuicyjne. Jest inaczej. Użycie słów stwierdzamy w toku … używania słów przez ludzi. To powtarzane użycie słów tworzy znaczenia słów. To praktyka prowadzi do stwierdzania. To odwrócenie okresu warunkowego. Trzeba się dobrze namyślić, aby to zrozumieć.

Saul Kripke pisze: racjonalnym jest to, że współczujemy, ponieważ płaczemy. A nie, że płaczemy, ponieważ współczujemy. Czyny są niemoralne, ponieważ my je potępiamy, a nie dlatego, że są niemoralne, to my je potępiamy. Na tej samej zasadzie można zrozumieć teraz, że użycie słów konstruuje ich znaczenie, nie zaś odwrotnie. Jaki to prosty i cudowny manewr!

Nie jest tak, że uchwytujemy pewne pojęcie, słowo, znak, operację, działanie, tylko pewne zachowania- użycie – uprawniają nas do twierdzenia, że ktoś uchwycił pewne: pojęcie, słowo, operację, działanie. To można tylko stwierdzić. Nie ma prawdy. Jest stwierdzanie. Mocna sprawa!

Ta nowa perspektywa – rozwiązanie sceptyczne – ratuje język. Język nie może być prywatny, ponieważ wynika ze wspólnej praktyki ludzi – używania! Praktyka to ciągłe i wspólne używanie słów, języka. Czy to nie jest prawdziwy happy end? Wittgenstein, a za nim Kripke dokonali kopernikańskiego przewrotu. Oczywiście według filozofów analitycznych.

W świętym piśmie stoi: na początku było słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było słowo. Z rozwiązania sceptycznego wychodzi, że pierwotne jest użycie. To wszystko może wskazywać, że znaczenie słów idzie w parze z użyciem, bo przecież użycie może się zmieniać, więc i znaczenie słów się zmienia. Czyli mamy egzystencję tandemu znaczenie-użycie słowa?

Boga też można próbować w tym wszystkim wyjaśnić. Jako demiurg wie, jak egzystencja tandemu będzie przebiegać, przewiduje docelowe znaczenie słów i dlatego na początku było słowo, jeszcze przed użyciem, bo nie było jeszcze ludzi, którzy używali słów. Dopasowywać jednak łatwiej niż wyjaśniać. Wpadamy przecież w regres. Ale czy koncepcja boga – Bóg – może powodować regres?


Zamknij