wczytywanie strony...
Instytut Karpacki Baner Innowacyjna edukacja

Nieskończoność migotliwa

W środku czarnej dziury znajduje się PUNKT, który nazywany jest OSOBLIWOŚCIĄ. Teoria względności wyjaśnia, że jest to punkt NIESKOCZENIE mały. Wokół tego punktu są nieskończone krzywizny i wszystko jest nieskończone.

Jeżeli coś w fizyce jest nieskończone, to oznacza najczęściej DEFEKT teorii, jej NIEKOMLPETNOŚĆ. Fizyka ma duży problem z nieskończonością. Matematyka podsuwa wygodne, ale niedoskonałe rozwiązania.

Chodzi głównie o definiowanie punktu. Mechanika kwantowa ujawniła, że nic nie może być w punkcie, wszystko jest rozmyte, ciągłe i migotliwe.

W fizyce istnieją ostatecznie dwa rodzaje nieskończoności: fizyczna i matematyczna. Pierwsza to taka, kiedy zjawiska i obiekty są tak duże, albo tak małe, że dalsze zwiększanie albo pomniejszanie nie mają już znaczenia. Są poza pomiarem.

Druga nieskończoność jest matematyczna. Można ją nazwać nawet „prawdziwą”, bo ona jest konieczna dla „domknięcia” teorii fizycznych.

A może należy założyć, że w fizyka powinna akceptować takie teorie, które traktują te dwa rodzaje nieskończoności jako RÓWNOWAŻNE. Tak, aby nie było konieczne odwoływanie się do matematycznej nieskończoności – niby „prawdziwej” ale … migotliwej.

A może należy uwzględniać, zamiast matematycznej nieskończoności, dostatecznie dużą/małą liczbę? Żadne doświadczenie fizyczne nie będzie rozróżniać, czy jest to taka duża/mała liczba, czy jest to nieskończoność. Sformułowano już taki postulat.

Gdyby jednak pójść dalej i zająć się opisaniem Wszechświata. Jego rozmiar jest w zasadzie SKOŃCZONY ze względu na skończoną wartość prędkości światła. Z tego względu Wszechświat jest skończony i ma postać KULI. Wielkość tej kuli wynika z faktu, że z jej obrzeży dotarło do Ziemi światło i na tej podstawie określa się wielkość Wszechświata.

Czy Wszechświat jest większy niż rozmiar kuli? Może tak, ale czy ma to jakieś znaczenie, skoro nie można tego stwierdzić? To może lepiej założyć, że Wszechświat kończy się na obrzeżach policzalnej kuli. To na pewno jest wygodne. Ale już Grecy twierdzili 4 wieki przed Chrystusem, że świat jest nieskończony. Sformułowali prosty eksperyment myślowy. Jeżeli podejdziemy do „końca kosmosu”, granic kuli, i wysuniemy rękę poza nią, to co spotkamy? Albo coś „pustego” albo jakąś materię. Tak czy siak, nadal „coś będzie” i będzie to jakichś kosmos. Zatem skończoność kosmosu jest sprzeczna. On musi być nieskończony.

Ale zagadnienie istnienia nieskończoności „prawdziwej”, większej niż rozmiar kuli  pozostaje i jest frapujące.

Dotychczasowe próby rozwiązania problemu nieskończoności w fizyce nie dały satysfakcjonujących rozwiązań. Teoria STRUN zmaga się z problemem zdefiniowania nieskończoności prawdziwej, ale podobno się załamuje, bo musi się posługiwać nieskończonością matematyczną. Teoria PĘTLOWEJ GRAWITACJI nie uwzględnia zaś teorii grawitacji Einsteina.

Jest jednak nadzieja, że zostaną odkryte zasady KWANTOWEJ GRAWITACJI. Czyli zostaną POWIĄZANIE: mechanika kwantowa z teorią względności. Obecnie te teorie się „nie widzą”. Jedna nie uwzględnia grawitacji, a grawitacja nie jest kwantowa. 100 lat trwają prace nad powiązaniem tych dwóch teorii. 

Fizycy zakładają, że jeżeli uda się powiązać mechanikę kwantową z teorią względności, to będzie teorią BEZ NIESKOCZONOŚCI. Pojawią się równania, rachunki bez nieskończoności i wtedy nie będą konieczne obecne, ARBITRALNE operacje z nieskończonością matematyczną w fizyce.

To tylko nadzieja, że istnieje teoria kwantowej grawitacji, która rozwiąże dylemat z nieskończonością. To tylko jednak nadzieja, która nie jest SAMOZWROTNA. Fizyka porusza się wedle istniejącego paradygmatu. A jeżeli ta nowa teoria złamie istniejący paradygmat?

Jedno jest pewne: RZECZYWISTOŚĆ JEST SKOŃCZONA. Chodzi o fizyczną rzeczywistość.

Czy fizyczna rzeczywistość to jedyny byt? Co jednak z metafizyką? Czy istnieje TRANSCENDENCJA? Co z religiami, które przekonują, że istnieje nieskończone życie wieczne? Kwantowa grawitacja chyba nie wyjaśni tego zagadnienia. Jest zasadniczy problem z niemożnością i wręcz z bezradnością. Człowiek może oznaczyć nieskończoność, ale nie jest jej w stanie zrozumieć. Nieskończoność nie jest pojęciem empirycznym. Człowiek nie jest w stanie jej doświadczyć.

Istnienie nieskończoności w formule wiecznego życia proklamują religie. Wieczność jest przecież nieskończona, a życie wieczne rozciąga się na nieskończoność. Ale jak to sobie wyobrazić? Nawet wyobrażenie dość prostego zbioru nieskończonego umyka wszelkim ludzkim intuicjom. Większości trudno zrozumieć, że pomiędzy 0 a 1 jest nieskończenie wiele liczb rzeczywistych, albo to, że liczb naturalnych jest tyle samo co parzystych.

Wielki matematyk David Hilbert sformułował użyteczny PARADOKS Hilberta, odwołujący się do metafory hotelu. Należy bowiem wyobrazić sobie wielki hotel z nieskończoną ilością miejsc, która jest w całości zajęta przez gości. Nie może zatem przyjąć nowych gości. Ale wtem pojawia się nowy gość i … znajduje się dla niego pokój i to z numerem 1. Pozostali goście są przekwaterowani do pokojów o jeden numer większy niż dotychczasowe. Ale to nie koniec, ponieważ taki hotel Hilberta jest w stanie przyjąć nieskończoną ilość gości. Trzeba sobie wyobrazić nieskończoną liczbę autobusów z nieskończoną liczbą pasażerów w każdym z nich. Nadal możemy ich wszystkich zakwaterować dokonując bardziej złożonej operacji z zamianami pokojów. Trzeba opróżnić pokoje hotelowe z nieparzystym numerem poprzez chwilowe umieszczenie ich gości w autobusie pierwszym. Pasażerów z autobusu pierwszego zaś umieszczamy tymczasem w pokojach z numerami 3n, gdzie n to np. numery miejsc w autobusie. Potem umieszczamy klientów z drugiego autobusu w pokojach o numerach 5n. Następny autobus pójdzie do pokojów 7n. I tak dalej… To zgrabny przykład obrazujący nieskończoność liczb rzeczywistość, taką ciągłą. Ale i tak to trudno pojąć. Jak to teraz przełożyć na religijną wieczność?

Jest jednak obietnica religijna, tylko tak człowiek się z nią styka, chociaż ta styczność jest paradoksalna. Życie doczesne jest skończone, ale umieszczane jest w porządku transcendentnym mającym cechę wieczności. To nadaje życiu „na tym łez padole” dodatkowy SENS. Projektuje przecież jego dalszą kontynuację po śmierci. To jest kluczowe i centralne dla każdej religijnej obietnicy. Ale scenariusze życia wiecznego dlatego są atrakcyjne dla wierzących, ponieważ odwołują się ciągle i bazują na przykładach i odniesieniach do życia doczesnego, łącznie ze zmartwychwstaniem doczesnego ciała. Inna rzecz, że jak pogodzić istnienie materialnego ciała z niematerialnymi bytami w zaświatach i świętych obcowaniem? To czyni owe koncepcje właśnie paradoksalnymi.

Człowiek nie jest w stanie wyobrazić sobie życia wiecznego, a metafory wzięte ze znanej doczesności są cokolwiek niedoskonałe. Nie sposób wyobrazić sobie świata – wieczności – w którym uczestniczyłby człowiek po śmierci. Wszystkie próby sprowadzają się do baśniowych imaginacji, ale one zawsze jakoś bazuję na rzeczywistości jaką zna człowiek.

Czy nieskończoność jest Bogiem? Ale religie dokonują również zabiegu antropomorfizacji, tak aby ludzie mogli sobie bardziej wyobrazić Boga. Są więc dyskusje o osobach biskich, ich ilości i innych przedstawieniach. Ile jest koncepcji Boga? Wiele. Która jest prawdziwa? Najpewniej żadna. Ale może któraś jest bliższa prawdy?

Pojawia się niesamowity paradoks, że jeżeli jest nieskończoność, to nie przejawia się ona w świecie fizycznym, jest w transcendencji. A jeżeli istnieje transcendencja, to oznacza, że istnieje jakaś „siła” POZA fizycznym światem. Czy transcendencja ma cechę nieskończoności? Czy w transcendencji jest Bóg? Na te pytania brak jest odpowiedzi. Pozostają przypuszczenia i nadzieja.

Istnienie nieskończoności daje NADZIEJĘ, bo jeżeli istnieje, to może istnieje także Bóg i życie po śmierci. Nikt tego „za życia” nie jest w stanie wyjaśnić, stąd wiara, że tak jest. Ale pozostaje niepewność. Nie można się jej pozbyć. Pewność i nadzieja się wykluczają. Jeżeli bowiem coś jest pewne, to po co mieć nadzieję?

Niepewność i nadzieja to jednak elementy ludzkiego życia.


Zamknij