Nieskończoność łagodna
Fizycy dokonują różnych operacji względem nieskończoności. Krótko mówiąc: próbują ją ujarzmić. Takiej operacji dokonali niejaki Roger Penrose i Stephen Hawking. Wyszli ze znanego od dawna założenia, że sferyczne obiekty – pył, gwiazdy, planety, galaktyki dążą do ŚRODKA, takiego centralnego skupienia.
To dążenie odbędzie się w określonym – SKOŃCZONYM – czasie. Wtedy to skupienie materii osiągnie NIESKOŃCZONĄ gęstość. Czyli osiągnie stan zwany - OSOBLIWOŚCIĄ.
Osobliwość, to inaczej CZARNA DZIURA. Wszystko ostatecznie stanie się czarną dziurą. Wspomniani fizycy założyli, że…
Wszechświat ALBO wystartował od osobliwości, ALBO do niej zmierza. Tylko to ALBO-ALBO bardzo ciekawie zinterpretowali. Otóż, Wszechświat rozwija się od osobliwości do osobliwości.
Wychodzi na to, że Wielki Wybuch, to jakby „eksplozja” gigantycznej czarnej dziury – PANOSOBLIWOŚCI. Następuje wówczas ekspansja Wszechświata, która PRZYSPIESZA, co udowodniono już w 1929 roku.
Tylko, jak zrozumieć sprzeczność, że rozwój Wszechświata przyspiesza, a jednocześnie dąży do wielkiego skupienia – osobliwości czarnej dziury? Tego zwykły śmiertelnik pojąć nie może, nawet przy użyciu obrazowych metafor.
Penrose godzi dwa skrajne stany: początkowy Wszechświata, kiedy jest duża gęstość i duża energia i końcowy Wszechświata, kiedy to jest mała energia i gęstość.
Zasadniczym dylematem dla Penrose jest PROBLEM MASY. Po dokonaniu wielu operacji matematycznych, zakłada, że na początku Wszechświata masa NIE ODGRYWA znaczenia, a w końcowym stanie Wszechświata masa ZANIKA, ponieważ czarne dziury … PARUJĄ. To brzmi cokolwiek bajkowo…
Pojawia się również kolejny fundamentalny problem. Czy uniknęlibyśmy nieskończoności, wpisanej w definicje osobliwości, gdyby … grawitacja była KWANTOWA? W rozważaniu fizyki klasycznej jest niestety ta „niesforna” nieskończoność.
Odpowiedź jest niestety banalna. Fizyka, jak dotąd, nie wyjaśniła dylematu kwantowej grawitacji, ponieważ: nie ma POŁĄCZENIA teorii względności Einsteina i mechaniki kwantowej.
Jest jednak pewne mniej doskonałe wyjaśnienie posługujące się STAŁĄ KOSMOLOGICZNĄ. W naszym Wszechświecie stała kosmologiczna jest DODATNIA. To podobno czyni zasadniczą różnicę.
Otóż, ta dodatnia stała kosmologiczna ZMIENIA nieskończoność! Ona staje się ŁAGODNA, cokolwiek to znaczy. Innymi słowy: NIESKOŃCZONA OSOBLIWOŚĆ, do której zmierza Wszechświat jest o WIELE ŁAGODNIEJSZA. Jest nawet tak, jakby tej osobliwości w zasadzie nie było i wszystko jest takie płynne.
Na tej podstawie Roger Penrose sformułował HIPOTEZĘ, że Wszechświat rozwija się CYKLICZNIE – od wielkiego wybuchu do wielkiego wybuchu. Ale to podobno następuje „łagodnie”.
Wedle Penrose obecny Wszechświat, to jakichś kolejny cykl, zwany przez niego EONEM. I tak to się dzieje SEKWENCYJNIE – od eonu do eonu. Pewnie w … nieskończoność.
Nie ma zatem JEDNOCZESNYCH „wieloświatów”. Jest JEDEN Wszechświat rozwijający się sekwencyjnie. Mocna, ale intuicyjnie pojmowalna hipoteza. Uff.
A wszystko to dzięki dodatniej stałej kosmologicznej, która „łagodzi” OSTATECZNĄ osobliwość czarnej dziury.