Chrześcijaństwo w etyce
Co jest podstawą etyki chrześcijańskiej? To są wspólne wszystkim religiom założenia źródłowe. Stałe występowanie pewnych tematów, która stają się kontekstem dla różnych norm i postępowań.
Te wiodące i konstytuujące tematy to: Bóg jest ojcem. Bóg domaga się posłuszeństwa. Bóg wie co jest najlepsze. Najlepsze dla człowieka jest posłuszeństwo Bogu. Brak posłuszeństwa oddala od Boga. Nieposłuszeństwo to brak zbawiania i potępienie.
Te zasady wyjściowe można przekształcać, układać różne doktryny. Tak się dzieje, ponieważ istnieją różne odłamy religii chrześcijańskich. Każda z nich musi uporać się jednak z zasadniczym problemem – UZASADNIENIA rozumienia pojęć i przykazań moralnych. Istnieją dwa sposoby. Pierwszy, to wchodzenie w szczegółowe inspiracje, a drugi, to nie wchodzenie w żadne wywody. To wymaga jednak wyjaśnienia…
Trzeba zadać pomocnicze i ważne pytanie: dlaczego należy być posłusznym przykazaniom moralnym? Odpowiedź, że Bóg tak chce, wydaje się niewystarczająca. I teraz można zdecydować się na dwa sposoby reakcji na postawione pytanie. Pierwsze podejście to trójdrożne uzasadnienie tkwiące w atrybutach Boga: świętości, dobroci, mocy. To apriorycznie założone cechy boskie. Drugie podejście nie wikła się w szczegółowe uzasadnienia, tylko opiera się o dogmatyczne: tak trzeba, bo On jest Bogiem.
W obydwu zaprezentowanych podejściach uzasadniania konieczności posłuszeństwa przykazaniom moralnym jest wspólna tendencja do stosowania kryterium MOCY, które jest skalowalne, ale nieuchronnie prowadzi do wszechmocy jednoosobowego Boga. Tę wszechmoc jednak trzeba wprost powiązać z NIESKOŃCZONOŚCIĄ. W ten sposób straci Bóg określoność, a ona jest konieczna dla rozumienia. Na tym polega regresja, błędne koło.
Oprócz kryterium wszechmocy Boga, całkiem użyteczne zdaje się inne kryterium. Dzięki niemu można udzielić odpowiedzi na pytanie – dlaczego być posłusznym przykazaniom moralnym – w oparciu o DOBRO przypisane apriorycznie Bogu.
Z tym założeniem także jest problem i zagrożenie zaistnieniem pętli regresji. Dobro powinno być zdefiniowane bowiem inaczej, niż jako wynikające z posłuszeństwa Bogu. Jeżeli tak, to znaczy, że muszą istnieć jakieś kryteria Dobra nie związane z istnieniem i świadomością Boga. Ale to prowadzi do uniezależnienia się od wiekuistego Boga. To także ślepa uliczka.
No i teraz osoba wierząca może przytomnie powołać się na kolejny atrybut boskości, czyli: WSZECHWIEDZĘ Boga. Ta wszechwiedza, to rozumienie, przewidywanie – także sprawstwo - skutków działań przez Boga czyni go najlepszym przewodnikiem moralnym dla człowieka. To otwiera także spekulację zarzucającą egoizm takiemu postepowaniu, zwaną przez Emmanuela Levinasa ekonomią zbawienia, zakładającą korzystny rezultat egzystencji ludzkiej. To ma taką nieładną cechę partykularyzmu. Posłuszeństwo przykazaniom moralnym staje się korzystne, projektuje życie ludzkie, jako przedsięwzięcie.
Tędy można snuć dalej rozważania, że jeżeli własny interes ma takie zasadnicze znaczenia polegające na zbawieniu, to inne motywy – takie jak moralność – tracą na znaczeniu. Tak poniekąd moralność przykazań religijnych obala samą siebie, na pewno jako pierwotnego założenia, które wykluczało partykularny egoizm. Ta droga także okazuje się niewłaściwa.
Pojawia się zatem swoisty paradoks etyki chrześcijańskiej. Z jednej strony stara się wypracować zasady postępowania, przykazania powszechne, dla wszystkich, na podstawie przykazań adresowanych do pojedynczych ludzi. To tworzy paradoksalne komplikacje.
Warto w tym miejscu odnotować twierdzenia Williama Ockhama, który przykazania moralne konstruował jako podstawę Dobra, a nie dobro Boga, jako powód posłuszeństwa temu Bogu. To logicznie ostrożne, chociaż mocno idealistyczne i wykluczające pragmatyczną ekonomię zbawienia, chociaż nie do końca.
Biblia nie zawiera wskazań etycznych. Ale jest pełna wskazań i odniesień etycznych. Opisuje jak powinno przebiegać życie moralne ludzi wierzących w Boga. W tym kontekście to Bóg i objawienie jest centralnym odniesieniem dla wszystkich działań człowieka, także tych w perspektywie etycznej. Taka operacja doprowadza do zbudowania chrześcijańskich DOKTRYN etycznych.
Należy podkreślić zaskakujące rozróżnienie, że etyka chrześcijańska nie jest tym samym, co MORALNOŚĆ chrześcijańska. Ale po zastanowieniu staje się jasne, że etyka zajmuje się teoretycznym BADANIEM moralności, a ta druga to ZBIÓR konkretnych reguł postepowania, takich jak DEKALOG.
Popełniany jest częsty błąd wyprowadzania etyki chrześcijańskiej z moralności, która to jest jakby pierwotna i zawarta w objawionych pismach. Pierwotny charakter ma chrześcijaństwo jako takie, które sformułowało zbiór doktrynalnych reguł postępowania moralności chrześcijańskiej, czyli: dekalog, lista grzechów głównych, cnót kardynalnych.
Trzeba tę kolejność powstawania ustawić jaśniej. Na początku jest chrześcijaństwo, potem moralność chrześcijańska i dopiero TEORETYCZNA etyka chrześcijańska.
Wprowadzano jeszcze nowy termin, jakim jest TEOLOGIA MORALNA. To służyło do prowadzenia sporu na gruncie samego chrześcijaństwa. Etyka chrześcijańska dopuszczała bowiem jakichś pluralizm, a teologia moralna była tylko jedna, pochodząca wprost od Boga, wedle radykałów i purystów. Oni zatem byli włodarzami wszelkich i jedynych interpretacji. Trzeba dodać, że one rościły sobie umieszczanie ich w systemach prawnych, co starał się wykluczać jednak POZYTYWIZM PRAWNY.
Chrześcijaństwo budując założenia teologii moralnej dla zwykłego człowieka korzystało jednak ze schematów pojęciowych wypracowanych w innych systemach odniesienia, z teraźniejszości i przeszłości. Warto w tym miejscu wspomnieć o trzech przykładach…
Pierwszy zaproponował św. Anzelm. To uderzająca kalka pojęć wziętych z ówczesnej, feudalnej struktury społecznej. Stosunek do Boga, wedle Anzelma, powinien kształtować się podobnie jak wasali do pana feudalnego. Powinności podwładnych Bogu porównuje do lenna i innych profitów ze świata feudalnych porządków. Także pokuta i zbawienie zależą od kondycji posłuszeństwa wobec Boga. Tak pojmowano wówczas uniwersum, ale wiele residuum tego pojmowania świata i relacji pozostało we współczesnym chrześcijaństwie…
Wyjaśnianie porządku bożego, teologii moralnej, opierano także o filozofię antyczną. Ona była źródłem dla św. Augustyna. Czerpał on garściami z Platona. Dla Greka kluczowe było rozróżnienie pomiędzy ułomnym światem zmysłowym i światem wielkich idei. Augustyn dokonał dość oczywistej chrystianizacji platońskich założeń. Powołał dychotomię świata ludzkich pragnień, siłą rzeczy błahą i podrzędną i świata boskiego porządku – Państwa Bożego – w którym obowiązuje doskonała teologia moralna. Pryncypializm i purytanizm jest także obecny współcześnie.
Trzecim podejściem do definiowania teologii moralnej zajął się św. Tomasz z Akwinu. wywarł on na etykę chrześcijańską przemożny wpływ. To jeden z najzdolniejszych filozofów i teologów chrześcijańskich. Zbudował nośną i nadal obowiązującą etykę chrześcijańską będącą ważnym elementem TOMIZMU. Tomasz inspirował się pismami Arystotelesa. W zasadzie to skopiował jego schemat. Uczynił to twórczo i z czuciem.
Zaczyna od DOBRA. To zasadniczy cel ROZUMNEGO człowieka, podobnie jak u Arystotelesa. Każde dobro jest ważne, ale jest też gradacja, ponieważ każde dobro ma swoje miejsce. O tym położeniu decyduje rozum. Inaczej do kwestii źródłowego dobra podchodził wspomniany Ockham.
Ostatecznym celem życia jest SZCZĘŚCIE, ale definiował je inaczej niż Arystoteles, ponieważ nie życie w cnocie jest kluczowe, ale POZNANIE Boga, jego kontemplacja. Kontemplacja zaś, to poznanie przeniknięte zaangażowaniem emocjonalnym. Najważniejszym działaniem człowieka jest działalność POZNAWCZA. Bóg jest najdoskonalszym przedmiotem poznania.
Bóg Tomasza jest ostatecznym celem i miarą działania człowieka. Tą drogą Tomasz doszedł do tego samego wniosku co św. Augustyn. Nie może w sumie dziwić, że w chrześcijaństwie i szerzej w teizmie wszystkie drogi prowadza do Boga. To dość oczywiste.
Tomasz wykazał się jednak pewną świeżością, bo oprócz celu ostatecznego dostrzegał cele niższe, co otwierało drogę do EMPIRYZMU. To go właśnie zbliżyło do Arystotelesa, zresztą nim się mocno inspirował tworząc swe teologicznie dzieła. Na tamte czasu, dość ociężałej scholastyki Tomasz był rewolucyjny.
Tomizm jest wciąż żywy we współczesnej teologii moralnej, a nawet przeżywa jakby restytucję. Wynika wprost z PRAWA WIECZNEGO (lex Aeterna), jako wyjściowego dla teologicznych wyjaśnień PRAWA NATURY.
Wszystko jest możliwe … nawet wynikanie z czegoś, co ogłasza się jako źródło. Tomizm, wedle tomizmu, wynika z prawa wiecznego, a prawo wieczne pochodzi wprost od Boga. Zaś istnienie tej implikacji ogłasza tomizm. Czy to jest SAMOZWROTNE?
Należy także wyraźnie odnotować wpływ reformacji na etykę chrześcijańską. Ta teologia miały silny wpływ na filozofię moralności nie tylko w XVI wieku, ale później. To zwarty prąd myślenia reprezentowany przez Marcina Lutra i Jana Kalwina. Dla nich cała moralność powinna być podporządkowana kwestii ZBAWIENIA. Zaproponowana teologia moralna ma podstawy w pryncypialnym podejściu Ockhama. Chodzi o to, że nie należy wikłać się w uzasadnienia, a przyjąć przykazania boże bez żadnych warunków. Konieczne jest absolutne posłuszeństwo przykazaniom i regułom.
Dość znaczące są ujęte motywacje i pragnienia człowieka. Otóż, one nie mają żadnych podstaw, ponieważ są źródłem zepsucia. Nie liczy się także rozum i wola, ponieważ one są zniewolone przez GRZECH. Trzeba zatem postępować wbrew rozumowi i woli. Słuszność postępowania jest możliwa tylko dzięki ŁASCE. To ona może być źródłem zbawienia.
Dość zaskakująco Luter podchodzi do uczynków człowieka. Unieważnia je. One nie mają bowiem znaczenia w perspektywie zbawienia. Czynienie dobra nie przybliża zatem do zbawienia. Nie możliwa jest także gradacja wartości czynów. One wynikają z grzesznej natury. To musiało zdumiewać. Trzeba zatem całkowicie zatracić się w Bogu i poddać jego przykazaniom. Luter twierdzi, że tak wskazał ludziom Chrystus, a to można wyczytać w biblii.
Ważna jest łaska i predestynacja. Wybrani będą zbawieni, a czyny na ziemi nie mają znaczenia. Dobre życie, to takie, które całkowicie podlega prawu bożemu. Takie życie może „jakoś” zwiększyć prawdopodobieństwo zbawienia. I w tym założeniu można doszukać się „ekonomii zbawienia”. Ma się jednak wrażenie, że Bóg jawi się jako despota, a fakt zbawienia podlega zasadom bożej ruletki. Wszystko zależy bowiem od Boga, a nic, prawie nic, od człowieka. To dość okrutne.
Trzeba także wyjaśnić kwestie, a w zasadzie pytanie: co motywuje protestantów do dobrego, etycznego działania, skoro zbawienie od jego wyników nie zależy? Liczy się predestynacja, wskazanie boskie. No i tutaj jest pewna operacja myślowa, bo … skoro ktoś wytrwale czyni dobrze i odnosi w tym zakresie sukcesy, to należy to odczytać jako ZNAK. To znaczy, że został właśnie wybrany przez Boga, a te sukcesy to znak łaski boskiej. Dlatego trzeba działać, czynić dobrze, a nawet bogacić się, ale nie dla zbytków, tylko dla pomnażania dóbr, które powinno się na końcu życia rozdać. Stąd taka znaczna filantropia wśród protestantów. Aktywność to podstawa etycznego życia protestantów.
Luterańska i kalwińska teologia sprowadza się do wskazania, że trzeba, wierzyć, ufać, być posłusznym, czekać na zbawienie. Rymowało się to w serii SOLA – „jedynie”… I tak jest: sola gratia (jedynie łaska, w niej zbawienie); sola fide (jedynie wiara, w niej usprawiedliwienie), solus Christus (jedynie Chrystus), soli Deo gloria (jedynie chwała Bogu), sola scriptura (jedynie biblia). Wielkie kwantyfikatory są jednak cokolwiek ryzykowne. Pryncypializm i dogmatyzm nie boi się jednak ryzyka…
Z biegiem czasu złagodzono te pryncypialne założenia, ale ich podstawy pozostały – zbawienie, grzech, łaska, posłuszeństwo, wiara. Co do predestynacji, to ona współcześnie nie odnosi się do pojedynczego człowieka. Dotyczy powszechnego porządku zbawiania, dostępnego dla wszystkich ludzi. Wszystko rozstrzygnie się podczas sądu ostatecznego. Trzeba mieć wiarę i nadzieję.
Pewne założenia od Lutra i Kalwina przejął katolicyzm i kontrreformacja. Uznano, że natura ludzka jest gorsza, niż wcześniej założył Tomasz. Jest więcej grzechu, szczególnie w obszarze seksu, ale także wszelakich buntów i rewolt politycznych. Ta ostatnia sprawa czyniła religie jeszcze bardziej na usługach panujących. A sprawy seksu stały się niemalże obsesją kościoła katolickiego.
Dla porządku trzeba odnotować perspektywę etyczną teologii prawosławnej. Różnic i zbieżności w samej teologii jest wiele, zarówno z katolicyzmem, jak i protestantyzmem w wymiarze doktrynalnym. Jednakże, w kwestiach etycznych i nakazów moralnych prawosławie jest trochę… tajemnicze. Etyka prawosławna ma charakter religijny, oscyluje wokół zbawienia. Prawosławny wzorzec jest mniej etyczny, bardziej religijno-estetyczny. Otóż, człowiek powinien zdążać do duchowego piękna. To dość ogólnikowe i idealistyczne, takie pięknoduchowskie właśnie. Prawosławie nie koncertowało się na etyce, niewiele proklamowano, niewiele napisano, nie rozstrzygano wielkich dylematów etycznych.
Kluczowy myśliciel prawosławia Filoteusz z Pskowa koncentrował się na kwestiach politycznych. Ogłaszał zatem Moskwę jako „trzeci Rzym”, zwalczał nieprzejednanie zachód, jako siedlisko zgnilizny. Jakie to bliskie obecnej strategii politycznej i imperialnej putinowskiej Rosji, a Filoteusz żył na przełomie XV i XVI wieku.
W XX wieku zrodził się ważny nurt filozoficzny – FILOZOFIA DIALOGU. To mocno humanistyczny prąd myślowy, który miał duże znaczenie dla etyki chrześcijańskiej. Nie trudno dopatrzeć się wpływu wojen, zwłaszcza I wojny światowej. Filozofia Dialogu zrodziła się w zasadzie niezależnie na w ramach trzech tradycji religijnych: judaizmu – Buber, Levinas; katolicyzmu – Ebner, Marcel; i protestantyzmu – Bonhoffer, Grisebach.
W pewnym znacznym uproszczeniu można zdefiniować wspólne założenia jako FUNKCJĘ, którą jest ODPOWIADANIE na wezwanie DRUGIEGO. To jest intencjonalne działanie. Sednem etyki dialogicznej jest drugi człowiek. To jest punkt wyjścia DIALOGU. Całe życie powinno być podporządkowane społecznemu dobru osób, traktując DRUGIEGO za emanację doskonałego bytu pochodzącego od Boga.
W filozofii dialogu ważny jest wymiar religijny. Każde spotkanie – dialog – jest darem Boga. Bóg jest centralnym podmiotem, punktem odniesienia. Poprzez pogłębioną relację z drugim człowiekiem można zbliżyć się do Boga. Ta relacja oparta jest o ODPOWIEDZIALNOŚĆ za drugiego człowieka. To jest ładne i szlachetne, szczególnie w odniesieniu do ofiar wojen światowych XX wieku.
Ważną odnogą filozofii dialogu był PERSONALIZM. Jego etyka ma pewne źródło w tomizmie. Rozwiniętą w Europie przez Theilharda de Chardin i Gabriela Marcela, w Polsce przez Józefa Tischnera i Karola Wojtyłłę. Ważny w personalizmie jest DIALOG z drugim, jego podjęcie, ale dialog teologicznie odnawia się przez objawienie w Starym Testamencie, a pełnie osiąga w Chrystusie.
Odnośnie etyki chrześcijańskiej jest także ZASADNICZA KONTROWERSJA. Można ją streścić pytaniach: jaka jest relacja etyki i etyki chrześcijańskiej? Czy istnieją zatem DWIE etyki? Jest chrześcijańska i niechrześcijańskie? Kto wymyślił takie rozróżnienie?
Powstały „dwie szkoły”. Jedna twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak „etyka chrześcijańska”, a drugie podejście, że etyka chrześcijańska jest etyką w NAJWYŻSZYM stopniu. Można się domyślić już, kto reprezentował poszczególne „szkoły”…
Martin Heidegger oświadczył wprost, że „filozofia chrześcijańska” jest drewnianym żelazem i nieprozumieniem”. To samo dotyczy także etyki chrześcijańskiej. Podobnie twierdził Fryderyk Nietzsche, chociaż z innych powodów. To podejście postuluje jedną filozofię i jedną etykę. Ach ci Niemcy…
Stanowisko odmienne prezentują obecnie etycy amerykańscy, ale także wcześniej Karol Wojtyła. Twierdził, że moralność oparta na objawieniu dopełnia moralność opartą na świeckim rozumie. Można w tym oświadczeniu dopatrywać się ukrytej wyższości moralności chrześcijańskiej, ale to wymaga osobnego rozwinięcia.
Bez ogródek wypowiadał się za to polski teolog Mieczysław Krąpiec. Wedle niego etyka chrześcijańska daje TRZY PRZEWAGI: skuteczniejszą pomoc w postaci ŁASKI, jasno zarysowane WZORY postępowania i prawa, CEL ludzkiego życia. To proste argumenty „wyższości” nad etyką ogólną. Krąpiec się nie patyczkuje w jakieś „dopełnienia”. To także twarz współczesnego integryzmu katolickiego.
A może etyka chrześcijańska jest METAFORĄ spotkania filozofii i chrześcijaństwa? Tego co WZGLĘDNE, niepewne i niejasne do końca i tego co dogmatyczne, dlatego PEWNE. Ale dlaczego istnieje wiara i nadzieja? To logicznie sprzeczne. Pewność wyklucza wiarę i nadzieję.
Nigdy nie będzie wyczerpującej odpowiedzi na pytania związane z TRANSCENDENCJĄ, bo dlatego jest … transcendencją. Wszak rozpoznanie transcendencji zakończy samą transcendencję. Kurtyna opadnie. Chyba, że możliwa jest kwadratura koła.
Można także odrzucić istnienie transcendencji i uznać, że wszystko jest w zasadzie jasne. Można. Wszystko można. I odrzucać i przyjmować można. Wolicjonalność daje dużą władzę człowiekowi. Szkoda, że władzę wsobną.